[VIDEO] Sędzia Agnieszka Połyniak poszła na urlop i nie wysłała uzasadnienia mając je na stole podczas odczytywania wyroku! Skazana Bożena Zalewska dostała wezwanie na roboty publiczne. Ale do Sądu Najwyższego nie może się odwołać przez brak uzasadnienia!
W poniedziałek 19 września Bożena Zalewska ma się stawić u kuratora w Kłodzku celem odbycia zasądzonych jej 120 godzin prac społecznych. Czy Sąd Okręgowy w Świdnicy celowo utrudnia jej możliwość złożenia kasacji w Sądzie Najwyższym?
O jej bulwersującym procesie, wytoczonym przez niewiele pamiętających policjantów, którzy przed sądem ukryli obecność strażnika miejskiego pisaliśmy wiele artykułów, a wszystkie możesz znaleźć TUTAJ.
Przypomnijmy, że ujawniony strażnik miejski nie widział żadnego przestępstwa z udziałem Bożeny Zalewskiej. Nie widział tego też Wiktor P. który wezwał funkcjonariuszy na interwencję związaną z rzekomym złym zaparkowaniem samochodu przez Bożenę Zalewską przed Bankiem PKO BP w Kłodzku 23 września 2013 roku.
Ostatecznie Bożena Zalewska została prawomocnie skazana przez sędzię Sądu Okręgowego w Kłodzku Agnieszkę Połyniak. Podczas ogłaszania wyroku skazującego dnia 17 sierpnia 2016 sędzia miała na swoim stole gotowe uzasadnienie tego wyroku. Zarejestrowaliśmy całość tego faktu a film ukazujący jak sędzia odczytuje już gotowe uzasadnienie z tych kartek umieściliśmy na naszym kanale telewizyjnym Patriot24.TV.
- Nie zgadzamy się z tym skazaniem. Zwróciłem się do Sądu Okręgowego w Świdnicy natychmiast z wnioskiem o przesłanie mi tego uzasadnienia. Bo przecież sędzia Agnieszka Połyniak miała je gotowe, więc byłem przekonany, że lada moment je otrzymam - tłumaczy mecenas Maciej Morawiec, obrońca skazanej, który chce wysłać jak najszybciej wniosek o kasację tego skandalicznego wyroku do Sądu Najwyższego.
Jednocześnie na to uzasadnienie czekają też urzędnicy Prokuratury Krajowej, do której o pomoc zwróciła się Bożena Zalewska po tym skazaniu. Prokuratura Krajowa na tej podstawie ma zdecydować czy przyłączy się do wniosku kasacyjnego i również będzie zabiegać o szybką i sprawiedliwą reakcję Sądu Najwyższego.
Tymczasem uzasadnienia wyroku nie ma. Mecenas Maciej Morawiec dwa tygodnie temu wystosował pismo do Sądu Rejonowego w Kłodzku domagając się zamiany kary dla pracodawczyni dającej zatrudnienie 8 osobom i codzienną praktykę 3 uczniom w swojej firmie samochodowej i zmagającej się z chorobami nóg na zadośćuczynienie finansowe.
Tłumaczył, że oderwanie Bożeny Zalewskiej od prowadzenia firmy może narazić ją na dalszą utratę zdrowia oraz na upadek przedsiębiorstwa i zwolnienie pracowników.
Jednak żadnej odpowiedzi też nie dostał.
Za to Sąd Rejonowy w Kłodzku przesłał wczoraj Bożenie Zalewskiej wezwanie do stawienia się w najbliższy poniedziałek tj. 19 września 2016 roku do kuratora sądowego celem skierowania na roboty.
- Gdzie jest to uzasadnienie wyroku z Sądu Okręgowego w Świdnicy? Dlaczego wydawane są decyzje niekorzystne dla mnie, a uniemożliwia mi się prawo do obrony przed Sądem Najwyższym? - pyta Bożena Zalewska.
Okazuje się, że uzasadnienia Sąd Okręgowy w Świdnicy nie wysłał, bo sędzia Agnieszka Połyniak poszła sobie na miesięczny urlop nie dopełniając sędziowskiego obowiązku wysłania gotowego przecież uzasadnienia pocztą.
Sędzia zna wyjątkowo dobrze procedury, bo pełni w tym sądzie jednocześnie funkcję rzecznika prasowego.
Dlatego o to bulwersujące jej zachowanie pytamy dziś Prezesa Sądu Okręgowego w Świdnicy, którą pełni SSO Anatol Gul.
Około godziny 12.00 mamy otrzymać odpowiedzi dotyczące tej bulwersującej sprawy właśnie od pana Prezesa Anatola Gula, które natychmiast zamieścimy pod niniejszym tekstem.
Przez wiele miesięcy Biuro Rutkowski, Telewizja Patriot24.net i NaszaWielkopolska.pl śledziły dramatyczną walkę pani Adrianny o odzyskanie córki uprowadzonej przez ojca wbrew sądowym nakazom. W tym czasie dziadkowie dziewczynki podejmowali różne formy protestu – pikiety pod sądem, apele pod Sejmem i kilkukrotne głodówki dziadka, który, choć czasem je przerywał, nigdy nie tracił nadziei na powrót wnuczki do matki. Jednym z najbardziej bolesnych momentów były urodziny, które dziewczynka mogła spędzić z mamą jedynie przez ekran telefonu.
Przez wiele miesięcy Biuro Rutkowski, Telewizja Patriot24.net i NaszaWielkopolska.pl śledziły dramatyczną walkę pani Adrianny o odzyskanie córki uprowadzonej przez ojca wbrew sądowym nakazom. W tym czasie dziadkowie dziewczynki podejmowali różne formy protestu – pikiety pod sądem, apele pod Sejmem i kilkukrotne głodówki dziadka, który, choć czasem je przerywał, nigdy nie tracił nadziei na powrót wnuczki do matki. Jednym z najbardziej bolesnych momentów były urodziny, które dziewczynka mogła spędzić z mamą jedynie przez ekran telefonu.
Przez wiele miesięcy Biuro Rutkowski, Telewizja Patriot24.net i NaszaWielkopolska.pl śledziły dramatyczną walkę pani Adrianny o odzyskanie córki uprowadzonej przez ojca wbrew sądowym nakazom. W tym czasie dziadkowie dziewczynki podejmowali różne formy protestu – pikiety pod sądem, apele pod Sejmem i kilkukrotne głodówki dziadka, który, choć czasem je przerywał, nigdy nie tracił nadziei na powrót wnuczki do matki. Jednym z najbardziej bolesnych momentów były urodziny, które dziewczynka mogła spędzić z mamą jedynie przez ekran telefonu.
Czy w Polsce można zostać poważnie rannym podczas policyjnej interwencji za brak świateł i pasów? Tak twierdzi Pan Marcin , który po próbie zatrzymania przez policjantów z Łęcznej trafił do szpitala z wieloodłamowym złamaniem nogi. Mężczyzna był trzeźwy, co potwierdza wynik badania alkomatem. Twierdzi, że został pobity już po zatrzymaniu, a świadkiem całej sytuacji był jego syn. Sprawa została zgłoszona do Biura Spraw Wewnętrznych Policji w Lublinie. Dokumentacja lekarska nie pozostawia wątpliwości – urazy są poważne.
Czy w Polsce można zostać poważnie rannym podczas policyjnej interwencji za brak świateł i pasów? Tak twierdzi Pan Marcin , który po próbie zatrzymania przez policjantów z Łęcznej trafił do szpitala z wieloodłamowym złamaniem nogi. Mężczyzna był trzeźwy, co potwierdza wynik badania alkomatem. Twierdzi, że został pobity już po zatrzymaniu, a świadkiem całej sytuacji był jego syn. Sprawa została zgłoszona do Biura Spraw Wewnętrznych Policji w Lublinie. Dokumentacja lekarska nie pozostawia wątpliwości – urazy są poważne.
Czy w Polsce można zostać poważnie rannym podczas policyjnej interwencji za brak świateł i pasów? Tak twierdzi Pan Marcin , który po próbie zatrzymania przez policjantów z Łęcznej trafił do szpitala z wieloodłamowym złamaniem nogi. Mężczyzna był trzeźwy, co potwierdza wynik badania alkomatem. Twierdzi, że został pobity już po zatrzymaniu, a świadkiem całej sytuacji był jego syn. Sprawa została zgłoszona do Biura Spraw Wewnętrznych Policji w Lublinie. Dokumentacja lekarska nie pozostawia wątpliwości – urazy są poważne.
Prokuratura Rejonowa w Wysokiem Mazowieckiem prowadzi postępowanie w sprawie, w której konflikt między dwoma mężczyznami z sektora prac ziemnych przybrał zaskakujący obrót. Jeden z nich – legalnie działający przedsiębiorca, dysponujący kompletem dokumentacji, umów i potwierdzeń płatności – został objęty dochodzeniem, mimo iż druga strona nie przedstawiła żadnych formalnych dowodów, a jedynie relacje świadków ze swojego bliskiego otoczenia.
Sąd Rejonowy w Jaworznie odrzucił wniosek prokuratury o umorzenie sprawy z oskarżenia miejscowej policji ze względu na „chorobę psychiczną” oskarżonej. Czy policja przyzna się do fatalnie przeprowadzonej interwencji i możliwego mataczenia jednego z funkcjonariuszy? Czy prokuratura wycofała akt oskarżenia i zakończy tę sądową farsę?
Sąd Rejonowy w Jaworznie odrzucił wniosek prokuratury o umorzenie sprawy z oskarżenia miejscowej policji ze względu na „chorobę psychiczną” oskarżonej. Czy policja przyzna się do fatalnie przeprowadzonej interwencji i możliwego mataczenia jednego z funkcjonariuszy? Czy prokuratura wycofała akt oskarżenia i zakończy tę sądową farsę?
Sąd Rejonowy w Jaworznie odrzucił wniosek prokuratury o umorzenie sprawy z oskarżenia miejscowej policji ze względu na „chorobę psychiczną” oskarżonej. Czy policja przyzna się do fatalnie przeprowadzonej interwencji i możliwego mataczenia jednego z funkcjonariuszy? Czy prokuratura wycofała akt oskarżenia i zakończy tę sądową farsę?